Zamknij

Sępólno: Oni czują bluesa!

15:27, 01.08.2017 Michał Pick
Skomentuj fot. Jacek Wojtania fot. Jacek Wojtania

Łukasz Gorczyca nie przestaje nas zaskakiwać swoimi muzycznymi projektami. Wśród jego zespołowych "Przyjaciół" znaleźli się już Jennifer Batten, Vince Agwada, Wolf Mail i Eddie Martin. Teraz przyszła kolej na kolejne duże nazwisko – Moore. "Z tych Moore’ów" – jak zapowiedział sam Łukasz. 

Gary Moore to postać, której nie trzeba przedstawiać żadnemu miłośnikowi gitarowego grania. Śmiem twierdzić, że nazwisko to "obiło się o uszy" nawet mniej wtajemniczonym. Absolutna legenda, jeden z najpopularniejszych i najbardziej charakterystycznych gitarzystów na świecie. Sama wiadomość, że jego syn planuje przejąć schedę po ojcu i stawia pierwsze kroki na muzycznej scenie, zelektryzowała fanów talentu Gary’ego. Gdy dowiedzieliśmy się o możliwości koncertu zespołu Łukasza z gościnnym udziałem Jacka Moore’a, nie wahaliśmy się ani chwili. Mimo, że do samego rozpoczęcia koncertu rzęsisty deszcz psuł nam humory, już po instrumentalnym wprowadzeniu jak na zamówienie przestało padać. Zapanowała muzyka. Nie zabrakło rzecz jasna największych przebojów z repertuaru Gary’ego Moore’a, było więc "Stil Got the Blues", nagrane w duecie z Philem Lynottem z Thin Lizzy, "Parisiene Walkways" oraz "Oh, Pretty Woman". Jack Moore nie był jednak jedynym z gości wieczoru. Zanim pojawił się na scenie popis swoich gitarowych umiejętności zaprezentował Kuba Szturm, który w utworach autorstwa Łukasza Gorczycy wchodził z nim w solowe wymiany, stawiając kropkę nad "i" w "Luxury Hotel" pierwotnie nagranym z udziałem Jennifer Batten.

Prawdziwe "show" zaczęło się jednak wraz z pojawieniem się kolejnego gościa, Arka Kłuskowskiego, znanego z programu The Voice of Poland wokalisty o niesamowicie oryginalnej barwie głosu, świadomego swoich możliwości, co słychać nawet w repertuarze, w którym nie porusza się na co dzień. Gromkie brawa rozległy się wraz z pierwszymi dźwiękami obowiązkowego "Stil Got the Blues", ale nie ucichły wraz z ostatnimi dźwiękami końcowego utworu, dlatego też na bis usłyszeliśmy jeszcze autorską wersję przeboju Boba Marleya "No Woman, no Cry". 

Za sprawą zespołu Łukasza Gorczycy byliśmy po raz kolejny świadkami blues-rockowego koncertu na światowym poziomie. Stali bywalcy tych muzycznych spotkań licytują się już między sobą, który z nich był najlepszy. Wiele opinii wskazuje na to, że na takie miano zasługiwał ten ostatni, wszak po niespełna godzinnym koncercie sępoleńska publiczność wciąż chciała "mo(o)re"!

(Michał Pick)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%