Zamknij

Szkoła nie uczy. Nauczyć się możesz tylko sam.

12:46, 19.02.2019 artykuł sponsorowany Aktualizacja: 12:50, 19.02.2019

Programy szkolne, jakie są, takie są – powiedziano już na ten temat wiele, ale w praktyce uczniowie nie mają na nie wpływu. Muszą się podporządkować, a jeśli chcą osiągnąć więcej, niż to przewiduje program, muszą podjąć pewne odważne decyzje we własnym zakresie i uczyć się samodzielnie. Niby to nic nowego, bo zawsze najwięcej zyskiwali ci, którzy brali byka za rogi, ale dziś patrzy się na to nieco inaczej.

Chcesz umieć mówić? Wyjedź!

W centrum zainteresowania młodych ludzi – uczniów i studentów – zwykle znajdują się języki obce. To nie może dziwić, ponieważ w czasie globalizacji znajomość tylko jednego języka spycha człowieka na margines. Jednak jeśli do znajomości polskiego dołożyć tylko umiejętność posługiwania się „szkolnym” angielskim, który wychodził z użytku mniej więcej wtedy, kiedy Szekspir wystawiał swoje dramaty, to sytuacja wiele się nie poprawić. Szkoła uczy martwego języka i z tej wiedzy przydatne będzie tylko trochę słownictwa. Reszty funkcjonującego języka trzeba nauczyć się samodzielnie. I nie warto się łudzić, że pomogą w tym lektoraty stacjonarne, które są zwykle projektowane tak, by nadążać za programem szkolnym i studenckim. Jedyne rozsądne wyjście to spakować torbę i wyjechać tam, gdzie faktycznie z angielskiego, niemieckiego, hiszpańskiego czy arabskiego się korzysta.

Przygotowanie do egzaminu, a przygotowanie do rozmowy

Egzaminy odbywające się według standardowych procedur mają sporą wartość, jeśli chodzi o porównywanie wyników lub mierzenie postępów. Często jednak osoby, które świetnie radzą sobie na egzaminach językowych, gubią się, jeśli mają odbyć swobodną rozmowę na dowolny temat. Nauka sztywnego języka tworzy bowiem pewne bariery, których zwalczenie i ominięcie zajmuje sporo czasu i wymaga dużego wysiłku. Nie da się zresztą tego zrobić powoli – albo od razu, albo wcale. Dlatego wyjazdy do Stanów, do Australii czy do Wielkiej Brytanii są tak popularne, a uczestnicy zagranicznych kursów językowych, wracają z nich „odblokowani” i z angielskim na zupełnie nowym poziomie.

Zgoda – tylko dobrze przygotowany kurs zagraniczny będzie jednocześnie uczył praktycznego języka i tych umiejętności, które są sprawdzane na egzaminach, jednak mając szerszy ogląd spraw i umiejąc więcej, uczniowie i studenci podchodzą do egzaminu z mniejszym stresem, za to z otwartą głową.

Jak zaplanować taki kurs?

Najkrótsze zagraniczne kursy językowe trwają dwa tygodnie, najdłuższe – rok. W tym pierwszym przypadku jest to raczej przygoda, choć oczywiście błędem byłoby nie doceniać znaczenia nawet tak krótkiego pobytu. Pobyt roczny często pozwala opanować język do perfekcji i może być traktowany często jako decyzja, która zmieniła całe życie.

Wybór stopnia zaawansowania i czasu trwania kursu to sprawa bardzo indywidualna, ponieważ w nowych warunkach każdy uczy się trochę inaczej. Na pewno jednak warto podejść do zagranicznego kursu językowego jak do kolejnej przygody, a nie turnusu naukowego. Warto mieć świadomość wagi tego wszystkiego, czego można się nauczyć, ale najlepsze efekty przynosi odbycie wyjazdowego kursu z nieco mniej rygorystycznym podejściem. Chodzi bowiem nie o to, żeby w innym otoczeniu uczyć się słowników, ale także po to, żeby w codziennym życiu testować swoje umiejętności. Trzeba więc mieć czas i na rzetelną naukę, i na prawdziwą rozrywkę – wtedy zdobywa się wszystkie potrzebne umiejętności, a po powrocie do szkoły czy na uczelnię ma się świadomość swoich postępów.

(artykuł sponsorowany)
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
0%