"Kolejorz" przystępował do meczu z Radomiakiem po serii czterech ligowych meczów bez zwycięstwa (2:2 z Pogonią Szczecin, 0:0 z Legią Warszawa, 2:2 z Motorem Lublin i 1:3 z Arką Gdynia). Po raz ostatni poznański zespół wygrał w ekstraklasie ponad półtora miesiąca temu - 1:0 w Katowicach, natomiast na wygraną u siebie czekał od 31 sierpnia, gdy zwyciężył 2:1 Widzew.
Piłkarze Lecha Poznań odnieśli pierwsze od 5 października ligowe zwycięstwo. W 16. kolejce ekstraklasy wygrali u siebie z Radomiakiem 4:1. Coraz trudniejsza jest sytuacja Widzewa, który tym razem uległ w Łodzi Koronie Kielce 1:3. Z powodu śnieżycy przełożono mecz w Białystoku.
W niedzielne popołudnie przełamał się jednak w efektownym stylu. Bohaterem okazał się Szwed Mikael Ishak, który zdobył dwie bramki (plus asysta), dzięki którym jest współliderem klasyfikacji strzelców. Ma łącznie dziewięć trafień, podobnie jak reprezentant Słowacji Tomas Bobcek z Lechii Gdańsk.
- Po meczu powiedziałem moim zawodnikom, że trochę czasu minęło, odkąd cieszyliśmy się ze zwycięstwa w tej szatni. Pogratulowałem im, bo to był solidny występ. Zagraliśmy dobry mecz przeciwko trudnemu rywalowi - cieszył się trener czwartego w tabeli Lecha Niels Frederiksen.
W trakcie letniej przerwy imponujących - tak się przynajmniej wydawało - wzmocnień dokonał Widzew. Zainwestował w transfery, według medialnych informacji, około 7 mln euro. Efektów jednak nie widać, a sytuacja drużyny jest coraz trudniejsza. W ostatnich czterech spotkaniach łodzianie zdobyli tylko jeden punkt.
Tym razem przegrali u siebie z osłabioną brakiem kilku ważnych piłkarzy Koroną 1:3. Kielczanie zakończyli serię pięciu meczów bez zwycięstwa i awansowali na piąte miejsce w tabeli - 23 pkt.
Natomiast Widzew jest trzynasty (17 pkt), ale ma tylko punkt przewagi nad strefą spadkową, a kilka drużyn plasujących się za nim rozegrało jedno lub dwa spotkania mniej. Kolejną złą informacją dla łódzkiego klubu jest fakt, że w tym roku będzie grać już tylko na wyjazdach, gdzie spisuje się bardzo słabo (sześć porażek w siedmiu meczach).
Nie bez wpływu na przebieg rywalizacji w 16. kolejce miał atak zimy. Z powodu intensywnych opadów śniegu odwołany został niedzielny mecz wicelidera Jagiellonii Białystok z GKS Katowice. Sędzia spotkania Wojciech Myć ocenił, że murawa nie nadawała się do gry.
Dzień wcześniej swoich meczów w roli gospodarzy z zespołami ze strefy spadkowej nie potrafiły wygrać Raków i Legia, czyli obecny i być może przyszły klub trenera Marka Papszuna. Częstochowianie ulegli Piastowi Gliwice 1:3, a ekipa z Warszawy zremisowała z Lechią 2:2.
Sensacyjne doniesienia o możliwym rychłym odejściu Papszuna z Rakowa, gdzie pracuje - z roczną przerwą - z sukcesami od 2016 roku, na pewno nie poprawiły morale jego piłkarzy. Choć "Medaliki" wygrały trzy poprzednie ligowe spotkania i dołączyły do ligowej czołówki, to w sobotę zostały wypunktowane przez zamykającego dotychczas tabelę Piasta. Dwa gole, w tym jednego z rzutu karnego, strzelił Patryk Dziczek.
Raków z 23 pkt spadł na szóstą pozycję, a Piast, który ma aż dwa spotkania zaległe, powiększył dorobek do 14 i opuścił ostatnią lokatę.
Czekająca na ligowe zwycięstwo od 28 września Legia, prowadzona obecnie przez Inakiego Astiza (zastąpił Rumuna Edwarda Iordanescu), uratowała remis z Lechią tuż przed końcowym gwizdkiem, gdy wyrównał rezerwowy Wojciech Urbański.
Stołeczny zespół z 18 punktami jest jedenasty, a Lechia, która przystąpiła do rozgrywek z karą pięciu ujemnych punktów za nieprawidłowości finansowe, zgromadziła cztery mniej i zamyka tabelę.
Raków i Legię w czwartek czekają kolejne mecze w Lidze Konferencji, ale niewykluczone, że wcześniej dojdzie do trenerskiego "transferu".
Na czele tabeli pozostaje Górnik Zabrze (30 pkt), który już w piątek zremisował z trzecią Wisłą Płock 1:1. Lider nie wygrał drugiego spotkania z rzędu, a beniaminek przedłużył serię bez porażki do siedmiu ligowych występów.
W Niecieczy zmierzyli się tego dnia dwaj inni beniaminkowie - szesnasty Bruk-Bet Termalica pokonał dwunastą Arkę Gdynia 2:0 i odniósł pierwsze zwycięstwo na własnym stadionie.
Dobrze w ostatnich tygodniach spisuje się dziesiąty obecnie Motor. Lublinianie w sobotę pokonali na wyjeździe siódmą Cracovię 2:1 i był to ich czwarty mecz z rzędu bez porażki. Z kolei "Pasy" w tym okresie ani razu nie wygrały (tylko jeden punkt).
Wszystkie gole przy Kałuży padły w drugiej połowie, a decydujące okazało się ósme w sezonie trafienie Karola Czubaka w 83. minucie.
Na zakończenie tej serii, w poniedziałek, Pogoń Szczecin zagra z KGHM Zagłębiem Lubin.(PAP)
bia/ pp/krys/