Stanisław Soyka dzień po występie w sopockiej Operze Leśnej wystąpił na deskach sali widowiskowej Centrum Kultury i Sztuki. Tłumnie przybyła publiczność usłyszała największe przeboje artysty, łącznie z odśpiewaną chóralnie "Tolerancją", a przy okazji utwory Czesława Niemena oraz muzykę do wierszy Bolesława Leśmiana.
To była wysublimowana muzyczna uczta. Repertuar koncertu został podzielony niejako na trzy części – liryczne, refleksyjne wprowadzenie, nieco funkową część środkową, w której artysta zaproponował publiczności "zajęcia wokalne" i przebojowy, dynamiczny finał. Kameralny jazz przeplatał się z piosenką poetycką, a wspólnym mianownikiem każdego z utworów był charyzmatyczny lider kwintetu, wyśpiewujący teksty z charakterystyczną sobie, improwizatorską swobodą. Imponująca wykonawcza dyscyplina odznaczała się dbałością o każdy dźwięk, dopracowaną do perfekcji współpracą muzyków i ich wzajemny uzupełnianiem. Gdy na koniec koncertu artysta zaintonował "Tolerancję" po sali rozbrzmiały gromkie oklaski, a wspólnie śpiewany refren tej niezwykle aktualnej piosenki był bez wątpienia kulminacyjnym punktem programu. Muzyka Soyki zyskuje w kontakcie z publicznością, muzycy każdorazowo reinterpretując studyjne pierwowzory potrafią tchnąć nowe życie nawet w najlepiej znane i najbardziej ograne utwory – czego dowodem właśnie "Tolerancja".
Publiczność, dziękująca artyście za występ owacjami na stojąco, doczekała się podwójnego bisu – z zespołem i w pojedynkę. Jeszcze dziś brzmią w nam uszach ostatnie dźwięki tego koncertu, jeszcze dziś zdarza nam się nucić najbardziej chwytliwe fragmenty tekstów, jeszcze dziś zgodnie przyznajemy, że takie koncerty nie zdarzają się codziennie.
Materiały CKiS w Sępólnie Krajeńskim
Tekst - Michał Pick
Fot. - Marcin Jarski
19 2
A może by tak w końcu zauważyć lokalnych twórców, zamiast promować upadłe gwiazdy! Soyka zahaczył o Sępólno, ponieważ wracał znad morza i było mu po drodze przytulić trochę kasy!
12 0
Ja, racja. Kiedyś w Sępólnie istniało tyle zespołów. Kto pamięta, to wie co się działo :) Nie były to bandy w stylu Sojki (wręcz przeciwnie), a koncerty odbywały się raz w miesiącu w kinie, knajpach. Sale były pełne. Działo się.
11 1
Magiczną, to on kasę wziął.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu e-krajna.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz