W epoce kin 3D, a nawet 7D wspomnienie filmów niemych to prawdziwa prehistoria. Taka podróż w czasie to świetna okazja by poczuć pierwotny klimat rodzącej się kinematografii. Dawniej, na przełomie XIX i XX wieku projekcji filmów towarzyszył muzyk, zwany potocznie taperem, który przygrywał na fortepianie do kolejnych sekwencji filmu. Muzyka, która w ten sugestywny sposób dopowiadała fabułę, nadawała obrazowi dynamikę i wprowadzała do filmu emocje, była w dużej mierze improwizowana. To od umiejętności tapera w dużej mierze zależało czy publiczność wyszła z kina prawdziwie poruszona i jeszcze długo dyskutowała nad niepowtarzalnością przeżytego właśnie seansu.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz