14 stycznia pracownicy MOPS z Piły wraz dzielnicową interweniowali w mieszkaniu 18-letniej pilnaki i jej niespełna rocznego dziecka. Warunki w jakich funkcjonowała rodzina mogły zagrażać życiu i zdrowiu chłopczyka - informuje mł. asp. Jędrzej Panglisz z KPP w Pile.
W domu panował brud, było duszno i unosił się nieprzyjemny zapach. Na podłodze leżały m.in. resztki jedzenia, stare pieluchy, a także odchody psów. W lodówce brakowało jedzenia dla ludzi, a dziecko było karmione parówkami przynoszonymi od sąsiada.
Podczas rozmowy z dzielnicową kobieta przyznała, że podczas nieobecności syna w domu zażyła amfetaminę. Następnego dnia odebrała dziecko od rodziny. Podczas interwencji w mieszkaniu funkcjonariusze zabezpieczyli przedmioty, na których widoczne były ślady białego proszku.
Młoda kobieta została zatrzymana, a małoletni chłopczyk trafił pod opiekę pogotowia rodzinnego. Gdyby nie odpowiednia reakcja pracowników socjalnych i pilskich funkcjonariuszy, w rodzinie mogłoby dojść do tragedii.
Następnego dnia 18-latka usłyszała zarzut narażenia swojego syna na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, a także opieki nad nim pod wpływem środków psychotropowych.
bb19:26, 20.01.2021
3 0
Szok. 19:26, 20.01.2021