Poniedziałek 22 czerwca 2020 - dzień 6 turystyczno-historyczno-genealogicznej podróży Bartosza Małłka Tour de Krajna. Na początku zaplanowanej na ten dzień 85. kilometrowej trasy pan Bartosz zrobił mały przystanek w Jastrzębcu. Umówiliśmy się tutaj na chwilę rozmowy ale z Małłkiem nie da się rozmawiać krótko. O swojej pasji, jaką jest genealogia, odkrywanie swoich korzeni i poznawanie ludzi i ich historii, a także o swojej miłości do Krajny mógłby opowiadać bez końca.
Bartosz Małłek - zwykły facet po 30-tce, jak o sobie pisze na stronie www.tropemkorzeni.pl, mąż, politolog, prowadzi działalność gospodarczą w zakresie turystki i genealogii. Jest prezesem Fundacji Czas Podróżników i pisze doktorat z historii, którego temat jest związany z genealogią. Od środy 17 czerwca rowerem pokonuje dziesiątki kilometrów krajeńskiej ziemi odwiedzając po drodze ciekawe miejsca, poznając jej mieszkańców. Na bagażniku swojego rumaka wozi wszystko, co niezbędne do przetrwania - namiot, kuchenkę turystyczną, odzież i jedzenie, no i oczywiście aparat, kamerę, dron i telefon, by wszystko co po drodze go zachwyci utrwalić, zapisać w pamięci nie tylko swojej i pokazać światu.
Wielkim marzeniem pana Bartka, opolanina, jest zamieszkać na Krajnie, a już spełnieniem tego pragnienia byłoby osiąść w Sypniewie (w gm. Więcbork), skąd wywodzą się jego przodkowie.
Jestem związany emocjonalnie z Krajną, chociaż moi przodkowie mieszkali tutaj tylko do 1945. Tego roku mój pradziadek zmarł w Sypniewie. Później już nikogo z mojej rodziny tutaj nie było. Dom po pradziadkach został sprzedany w latach 60. i nic nas nie łączyło z Krajną. Ja się urodziłem w Opolu ale dosyć wcześnie zacząłem odkrywać tą moją przeszłość genealogiczną. Do pewnego momentu nie wiedziałem o niej nic, nie słyszałem o Sypniewie. Mój tato o nim nie opowiadał, mój dziadek nie opowiadał... Sam to wszystko odkopałem. Dotarłem tak między innymi do mojej rodziny w Wielowiczu. Po raz pierwszy przyjechałem do nich jakieś cztery lata temu. Pewnego dnia po prostu zapukałem do drzwi. Otworzył mi ich syn, który wyglądał zupełnie jak mój brat w wieku młodzieńczym. Wtedy pomyślałem - Oho, jestem w domu. Nie muszę robić testów DNA by stwierdzić z całą pewnością, że to moja rodzina.Moja najbliższa rodzina była bardzo malutka. Mój tato zmarł bardzo młodo, dziadek od strony taty zmarł bardzo młodo, babcia, siostra mojego taty... Wszyscy w przeciągu 11 lat odeszli. To mnie też zmotywowało do tego, by szukać krewnych, szukać swoich korzeni, szukać swojej tożsamości. Jestem z opolszczyzny ale też napływowy, z jednej strony mama z Podola czyli obecnej Ukrainy, a z drugiej, taty strony, Wielkopolska szeroko pojęta, okolice Poznania, ziemia sieradzka no i Krajna. Krajnę najbardziej lubię. No i teraz w końcu mam dużą rodzinę, mam bardzo dużą rodzinę. Czasami się ze mnie śmieją, że gdziekolwiek się w Polsce zjawię, tam mnie znają - mówił Bartek Małłek podczas naszego spotkania w Jastrzębcu.
Na trasie spotyka się z sympatią wielu osób. Jest rozpoznawalny, ludzie go pozdrawiają i życzą szczęśliwej podróży.
Szóstego dnia Tour de Krajna pan Bartek zaplanował przejechać 85 km. Wystartował z Wielowicza po godzinie 8. rano. Trasa kończyć się ma w Runowie Krajeńskim. Co jeszcze dzisiaj zobaczył i z kim się spotkał? Możecie się tego Państwo dowiedzieć odwiedzając profil Tropem Korzeni, na którym Bartosz Małłek zamieszcza codzienne relacje ze swojej wyprawy Rowerem przez Krajnę. Zapraszamy.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz